Poniedziałek- sprawdzam „stany magazynowe” na półkach, w lodówce i w zamrażarce. Jest w czym wybierać.
Co roku wczesną jesienią (koniec września, październik) bardzo dużo czasu wraz z mężem zapaleńcem i synem spędzamy w lesie z wiklinowymi koszami w poszukiwaniu grzybów. Dla mnie każdy wyjazd do lasu w tym okresie to bardzo ekscytujący czas niczym noc przed wycieczką szkolną w podstawówce. Głównie zbieramy „prawdziwki”, podgrzybki, kozaki szare i moje ukochane czerwone!
Jeśli nie znasz umiaru w zbieraniu grzybów, to trzeba liczyć się z tym, że zamrażarka (ponieważ w takiej formie przechowuję grzyby) pęka w szwach. Uwielbiam mrozić grzyby, surowe, posegregowane co do gatunku i wielkości, małe w całości, duże pokrojone. Odmrożone grzyby pachną lasem i przypominają, że niebawem znów będzie ten dreszczyk, za którym zaczynam tęsknić, gdy sezon się kończy.
Dzisiaj myśląc o suszy, mam obawy czy tegoroczny sezon grzybowy będzie tak udany jak poprzedni i postanowiłam wyciągnąć paczkę małych, ślicznych podgrzybków i zrobić zupę grzybową. Roznoszący się po mieszkaniu zapach zupy i chrupkość grzybów, sprawiły mi dzisiaj wiele radości. Przepis jest prosty i szybki, bo takie lubię najbardziej.
Składniki
- mrożone grzyby leśne (300 g)
- 1,5 l wrzątku
- 1,5 łyżki bulionetki
- pół cebuli
- łyżka klarowanego masła
- 2 łyżki śmietany 18 %
- łyżeczka mąki ziemniaczanej
- pieprz mielony
- dodatki do zupy: makaron lub grzanki i natka pietruszki
- Grzyby odmrozić. W garnku rozpuścić masło i dodać pokrojoną w kostkę cebulę, aby się zeszkliła a na nią grzyby. Smażyć przez 10 min i oprószyć świeżo zmielonym pieprzem.
- Wodę zagotować i wlać do garnka z grzybami dokładając bulionetkę. Gotować razem 15 min.
- W kubku rozprowadzić śmietanę z dwoma łyżkami zupy i łyżeczką mąki ziemniaczanej. Wlać do zupy mieszając. Gdy zupa się zagotuje,wyłączyć gaz.
- Podawać z makaronem lub grzankami i posiekaną natką pietruszki.
Smacznego!